|
Artykuł w „Gazecie Wyborczej” z dnia 14 czerwca 2018 r. nosi tytuł „Bunt w Pekao SA. „Czarny protest” przeciwko łamaniu praw pracowniczych i kulturze pracy wprowadzonej przez ludzi PIS”.
„Gazeta Wyborcza” czarnym drukiem pisze:
W Banku Pekao SA trwa „czarny protest” – pracownicy przyszli dziś do pracy ubrani na czarno. Chcą „zaprzestania aroganckiego i przedmiotowego traktowania podwładnych”, protestują przeciwko ciągłemu podwyższaniu planów sprzedażowych, niezgodnych z prawem zwolnieniach i sposobom zarządzania spółką po tym, jak bank został „renacjonalizowany”.
Prawda jest jednak taka, że łamanie praw pracowniczych oraz zła kultura wewnętrzna w Banku Pekao S.A. trwają od lat, tego nie wprowadził PIS.
Od czasu, kiedy w bankowości (nie tylko w Banku Pekao S.A.) wdrożono system zarządzania poprzez cele trwa wyścig szczurów, bo za wykonanie indywidualnych zadań Bank płaci premie przy czym im wyższe stanowisko, tym wyższe bonusy, w przypadku prezesów i członków zarządu liczone w milionach. MBO, to system menedżerski, polega min. na delegowaniu zadań na innych. W konsekwencji, mrówki robotnice, które nie mają już komu delegować swojej pracy zasuwają jak motorki, bo kierownictwo oczekuje wyników i liczy kasę zdobytą na pracy innych. Używając prymitywnych narzędzi zarządzania pracownikami – codzienne rozliczanie, codzienne pisanie prognoz sprzedażowych, stosowanie programów naprawczych wobec tych, którym w danym czasie nie powiodło się tak, jak Bank oczekiwał, szkolenia pracowników w sensie przeprowadzania rozmów z klientami „językiem korzyści”, dokładanie obowiązków pracowniczych, Bank ma dobre wyniki, kadra bogaci się na pracy innych, a mrówki robotnice już nie wytrzymują – fizycznie i psychicznie.
To jest obraz nie tylko Banku Pekao S.A., to obraz polskiej bankowości z wyłączeniem nielicznych banków.
W Banku Pekao S.A. pracownicy objęci MBO (potocznie – system zarządzania poprzez cele, system kija i marchewki) zatrudnieni są na tzw. kontraktach menedżerskich, przy czym układ zbiorowy pracy określa je jako umowę świadczenia pracy na warunkach indywidualnych, innych niż zawarte w układzie. W układzie nie zawarto wykazu stanowisk pracy, których te umowy mogą dotyczyć. W praktyce, oprócz pracowników obsługujących klientów detalicznych, na kontraktach zatrudnieni są wszyscy inni pracownicy oddziałów, znaczna część pracowników Centrali oraz kadra kierownicza.
Układ zbiorowy zawarły te związki, które ogłosiły „czarny protest” i wcale nie są skore do wyrwania MBO z korzeniami, nie są skłonne do usunięcia z Banku kontraktów menedżerskich, pomimo, że Bank już taką propozycję złożył.
Związki zawodowe, które ogłosiły protest, nie zaprosiły innych związków do udziału, do współorganizowania, pomimo, że czarny ubiór do pracy był naszym pomysłem w ramach okazania niezadowolenia z warunków pracy. Dzisiaj wypada podziękować tym związkowcom, bo nie musimy się wstydzić za upolitycznienie protestu. W Polsce trwa zaciekła walka polityczna, w której uczestniczą poszczególne media. Z góry było wiadomo, co ze słusznym sprzeciwem pracowników Banku Pekao S.A. zrobi „Gazeta Wyborcza” (inne media, które piszą o „czarnym proteście” powołują się na „Gazetę Wyborczą”).
W Banku Pekao S.A. oraz innych, w których dominuje „wyścig szczurów” potrzebne są zmiany o charakterze ustrojowym. Normalność powinna polegać na powrocie banków do statusu instytucji zaufania publicznego, w której klient i pracownik będą traktowani podmiotowo, jak partnerzy w biznesie. Premiowana powinna być nade wszystko jakość wykonywanej pracy, następnie ilość. Zarządy banków powinny się skupić na wprowadzaniu innowacyjnych produktów bankowych, na podwyższeniu jakości oferty dla klientów, a nie na wywieraniu presji na pracowników, aby sprzedawali często towar wątpliwej jakości, drogo i w ilościach, wolumenach wziętych z księżyca. Fundusze Inwestycyjne, obarczone wysokim ryzykiem powinny zniknąć z oferty banków i nie powinny być preferowane w sprzedaży tylko z tego względu, że prowizja dla banku jest korzystna.
Ten „renacjonalizowany” Bank, jak to pisze „Gazeta Wyborcza” (pomimo, że w polskich rękach jest jedynie 30% akcji Banku Pekao S.A.) powinien wspierać polską gospodarkę, reagować na potrzeby klientów. A tutaj podobnie jak za włoskich czasów skupiono się na miliardowych wynikach.
W naszym odczuciu „Gazecie Wyborczej” wyraźnie przeszkadza, że Polska powoli odzyskuje to, co wcześniej sprzedali tzw. reformatorzy. Gdyby Włosi sprzedali pakiet kontrolny Banku Pekao S.A. np. niemieckiemu inwestorowi, to prawdopodobnie w oczach wielu ludzi byłoby sehr gut.